sobota, 26 września 2015

foodbook #1 - przykładowy jadłospis hclf

Zakładając bloga miałam wielką nadzieję, że uda mi się trafić do osób, które wahają się, mają wątpliwości, jeszcze nie do końca odnalazły swoją drogę.
Moim marzeniem jest pokazać, że warto coś zmienić w swoim życiu, bo zdrowie i dobre samopoczucie znajdują się na wyciągnięcie ręki, jedzenie jest naszym przyjacielem, a szczęście jest proste i łatwo po nie sięgnąć.

Oto pierwszy z moich przykładowych jadłospisów na wysokowęglowodanowej diecie roślinnej. Kilka posiłków, które są kolorowe, smaczne, obfite, proste i szybkie w przygotowaniu. Jedzenie ich jest przyjemnością i daje mi dużą satysfakcję, bo wiem, że nie muszę się ograniczać, czuć winna, ani martwić o swoją wagę. Cieszy mnie również świadomość, że pokarmy, których sobie dostarczam są optymalnym paliwem dla mojego ciała i mózgu.


Poranek to u mnie ssanie oleju kokosowego i litr wosy z sokiem z cytryny. Wstaję wcześniej, żeby mieć na to czas, mam wtedy przy okazji godzinkę tylko dla siebie, którą uwielbiam!

Potem jest już tylko coraz lepiej :)

Na śniadanie miska lodów figowych (4 mrożone banany, 2 zwykłe banany, 4 figi) + około 10 śliwek (zjadłam je dopiero po jakimś czasie).


Kiedy zgładniałam, zjadłam pół kilograma słodkich winogron (więcej niż na zdjęciu) i duże jabłko.


Na obiad pieczone ziemnaki (7 średnich sztuk) i surówka z kiszonej kapusty.


Wielka micha zieleniny z pomidorami, awokado, pestkami słonecznika i sosem z cytryny, brązowego cukru i tahini.


Duże, świeże daktyle medjool, bo fajnie zjeść coś słodkiego, miękkiego i karmelowego na wieczór :) Nie pamiętam już w jakiej ilości, pewnie około 10, po prostu jadłam, dopóki miałam ochotę.



Nie wiem, ile to kalorii, nie mam jednak potrzeby liczenia. Jem do syta i czuje, że dostarczam sobie odpowiednią ilość składników odzywczych. Mam dużo energii, chęć do biegania i dobry nastrój, nawet jeśli moje dni sa od dłuższego czasu dość monotonne (pełen etat Matki Polki).

Mam nadzieję, że dla kogoś może się to okazać pomocne :)


9 komentarzy:

  1. Pysznie, u mnie jest bardzo podobnie:) Takie jedzenie zdecydowanie mi służy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię polskich daktyli, ale izraelskie są boskie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. te świeże, które kupuję, pochodzą własnie z izraela, i masz rację, są najlepsze! bywają też z innych krajów, chyba z turcji czy maroko, ale polskich daktyli to raczej nie ma, nie ten klimat niestety ;)

      Usuń
  3. Jak ja kocham daktyle! :)
    Bardzo miło czyta się Twojego bloga, będę tu zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! :) też je uwielbiam i jem praktycznie codziennie! :)

      Usuń
  4. A można przepis na takie risotto?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Te ziemniaki to pieczesz "na sucho", bez tłuszczu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, bez tłuszczu, po prostu układam pokrojone na papierze do pieczenia, ewentualnie posypuję przyprawami, na jakie akurat mam ochotę :)

      Usuń